Czasem idzie się na film nie wiedząc, czego się spodziewać. Tym razem jedyna co wiedziałam przed seansem, to że to ma być film o jakiejś rodzinie we Włoszech i że zdobyło Grand Prix w Cannes. Zachęcające, ale niejasne. Wyszłam bardzo zadowolona.
Cuda to cudownie rozwlekły, posiadający własny rytm i subtelny urok film, który przenosi w upalne pola i magiczne nadmorskie zakątki na pograniczu Umbrii i Toskanii. Jest cicho. Często jedyną muzyką jest brzęczenie pszczół i kapanie świeżego miodu. Nie zawsze wiadomo o co chodzi. I dobrze.