Niby dla mnie wakacje się jeszcze nie kończą, jednak mój organizm chyba przyzwyczaił się, że jakoś teraz coś się kończy, lato odchodzi, nawłoć żółknie, zaraz na plantach trzeba będzie chodzić z parasolem w obawie nie przed gołębiami, lecz przed kasztanami. Akurat tak się złożyło, że Współautor wrócił znad jednego morza, ja znad innego, więc przed ponownym rozjechaniem się w przeciwne strony Europy, udaliśmy się na seans na pożegnanie lata. „Królowie lata” byli świetnym wyborem.
DOBRY film: Królowie lata
5