To jest taki film, w trakcie którego zrozumieliśmy, że kino to coś, co stanowi kolejną formę walk gladiatorów, cyrków i teatrów: rozrywkę. Współautorka nieraz tańczyła na siedząco, Współautor frenetycznie wymachiwał rękoma, końcowe sekwencje przyjmowaliśmy z entuzjazmem, a napisy — burzą braw. „Kino! To jest kino!” — obwieścił luby Współautorki, a nie tylko Współautor miał nieodpartą pokusę, by po seansie ukraść jakąś brykę z parkingu. Krzywdy po sakramencko złej „Volcie” zostały wynagrodzone z nawiązką. Dlaczego?
Świetne kino: BABY DRIVER
3