Niewiele brakowało, a Gary Oldman odrzuciłby propozycję zagrania Winstona Chruchilla. Tymczasem to dzięki głównej roli w „Czasie Mroku” jest nominowany do Oscara dla najlepszego aktora pierwszoplanowanego. Na tej samej ceremonii będzie była żona Oldmana, nominowana za występ w „Nić widmo”, gdzie asystowała Danielowi Day-Lewisowi, również walczącego o nagrodę dla najlepszego aktora. Ambaras oscarowy jest prawie tak duży, jak w Wielkiej Brytanii wiosną 1940 r… Czytaj dalej
Archiwa tagu: druga wojna światowa
Katastrofalnie Zły: Sprzymierzeni
Gdy ustały pierwsze spazmy śmiechu, minęło paraliżujące niedowierzanie i szokujące zdziwienie pojawiło się pytanie: jak w drugiej dekadzie XXI w. można zrobić tak niewyobrażalnie zły dramat rodzinno-szpiegowski z gwiazdami pokroju Brad Pitt i Marion Cotillard? Aktorzy grają, jakby wiedzieli, w jaką szmirę się wpakowali; fabularne bezsensy potęgowane są kuriozalnymi dialogami i historycznymi nieścisłościami (pod wieloma względami „‚Allo ‚Allo” jest bardziej realistyczne), a nam przychodzi się z tym męczyć prawie dwie godziny. Plotki o rzekomym romansie Pitta i Cotillard były chyba żałosną próbą zdesperowanych speców od marketingu , aby wzbudzić jakiekolwiek zainteresowanie tym wtórnym, a zarazem wyjątkowo durnym filmem.
Dobry, choć bliski teatrowi telewizji film: Dyplomacja
Film jest srogim zaskoczeniem dla tych, którzy spodziewają się krwi, jatki i wojennej zawieruchy. W końcu podstawą jest dramat rozpisany właściwie jako dialog dwóch bohaterów, a jak mówi sam jeden z bohaterów „Jestem dyplomatą, a nie żołnierzem”. Fakt, są sceny walki, ale wojna jest raczej w tle, gdzieś na zewnątrz pokoju, w jakim toczy się akcja. Choć adaptacja sztuki Cyrila Gely koncentruje się właśnie na bardzo długiej rozmowie, jaką miał odbyć ówczesny poseł szwedzki (dzisiaj powiedzielibyśmy ambasador) z generał-gubernatorem Paryża w sierpniu 1944 r., gdy do stolicy Francji zbliżali się już alianci, wszyscy i tak znamy finał, a miejscami mamy poczucie, że oglądamy teatr telewizji, to jest to dobre kino, z cholernie interesującą historią w tle.
DOBRY film: Gra Tajemnic
The Imitation Game
Wielka Brytania, 2014
reż. Morten Tyldum, scen. Graham Moore
wyk. Benedict Cumberbatch, Keira Knightley
Jak wieściłem jakiś czas temu, „Gra Tajemnic” powinna być tyleż DOBRA, co kontrowersyjna. Wiadomo, kod Enigmy w trakcie drugiej wojny światowej złamali Polacy, i to jeszcze na parę lat przed wybuchem konfliktu, a nie jakiś homoseksualny półautystyczny geniusz matematyczny z brytyjskiej prowincji. Odkładając nieśmieszne złośliwości na bok: film jest oczywiście godną polecenia produkcją, ciekawie ilustrującą pewien epizod z najnowszej historii i dość wnikliwie portretując człowieka, który podłożył podwaliny pod most między logiką i matematyką, a computer science. Dziwi jednak nieoczekiwane przeniesienie akcentów, które dokonuje się rzutem na taśmę ostatnimi napisami, co wywołuje niepotrzebną konsternację.
Zły Film: AmbaSSada
AmbaSSada
Polska 2013
reż. i scen. Juliusz Machulski
wyk. Magdalena Grąziowska, Bartosz Porczyk, Robert Więckiewicz, Adam Darski
To było trochę jak z moją wycieczką do Rosji, kiedy to pewnego środowego ranka dostałem od kolegi kilka minut na decyzję, czy lecimy na 10 kwietniowych dni do Moskwy. Bilety kosztowały 350 zł w obie strony, więc nie było nawet o czym gadać. Przedwczoraj, gdy dowiedziałem się, że mam podwójną wejściówkę na premierę „AmbaSSady” w Krakowie miałem równie mało czasu na przyjęcie oferty, jednak film za darmo i do tego ochlej i wyżerka na koniec? Problem miałem tylko z towarzystwem, bo Współautorka bloga wolała się wybrać na urodziny koleżanki, jednak w koncu się udało. Padło na E.
Biedna E. W sumie doskonale wyartykułowała moje obawy: „A czy to jest DOBRY film?” Kłopot polegał bowiem na tym, że w tym samym czasie mieliśmy iść na „Wszyscy w naszej rodzinie” Radu Jude, prezentowanego w ramach festiwalu kultury rumunskiej. No i lepiej iść na DOBRY film, ale za niego zapłacić, czy za darmaka wbijać na ZŁY? Nie ukrywam, napływające informacje nie napawały optymizmem. Tym bardziej, że miałem w pamięci poprzednie (dodajmy – nienajlepsze) dzieło Machulskiego, czyli „Kołysankę”. Stwierdziliśmy jednak, że poświęcimy się, a i ja przy tym skorzystam jako autor tego bloga, bo chywa więszkość z was idąc do kina będzie się raczej zastanawiała nad „AmbaSSadą” a nie jakiąś rumunską produkcją. I tak piątkowym wieczorem zdeptaliśmy czerwony dywan rozwinięty przed kinem Kijów.
O filmie było głośno od dawna. Wałęsa-Więckiewicz gra Hitlera, dyżurny obrazoburca kraju „Nergal” – Ribbentropa, a całość była przyrównywana kontrowersyjnością pomysłu do „Bękartów Wojny” Tarantino. Polacy robią komedię o Hitlerze i drugiej wojnie światowej. Świetnie, brawo za odwagę! Ale znacznie ciekawsze od pytania, czy potrafimy się śmiać z jednej z największych naszych traum narodowych, było to, czy potrafimy zrobić DOBRY film na ten temat? Czytaj dalej